Sztuczki (Tricks), Polski kandydat do Oscara
Bijan Tehrani

Sztuczki opowiadają historię 6-letniego Stefka, który wyzywa los. Wierzy, że ciąg zapoczątkowanych przez niego wydarzeń pozwoli mu zbliżyć się do ojca, który porzucił jego matkę. Jego siostra - siedemnastoletnia Elka pomaga mu nauczyć się jak "przekupywać" los za pomocą małych poświęceń. Sztuczki i zbiegi okoliczności w końcu sprowadzają ojca do drzwi rodzinnego domu, lecz sprawy przyjmują zły obrót. Zdesperowany Stefek próbuje szczęścia z najbardziej ryzykowną ze swoich sztuczek.
Andrzej Jakimowski, reżyser "Sztuczek" rozpoczął swoją karierę od reżyserowania filmów krótkometrażowych i dokumentalnych oraz współzałożenia Zjednoczenia Artystów i Rzemieślników i swojej własnej wytwórni filmowej, gdzie wyprodukował swoje debiutanckie "Zmruż oczy" (2002/3). Film zdobył wiele nagród i wyróżnień w kraju i za granicą. Późniejszym dziełem Jakimowskiego była etiuda "Torba", będąca częścią projektu "Solidarność, Solidarność" (2005). Po niej przyszedł czas na "Sztuczki", które zostały nominowane jako polski kandydat do Oscara roku 2007/2008. "Sztuczki" potwierdzają, że Jakimowski jest jednym z najbardziej utalentowanych współczesnych polskich twórców filmowych. Film zdobył nagrody na 20 innych festiwalach filmowych i ukazał się w około 30 krajach - premiera filmu miała miejsce na zeszłorocznym Festiwalu Filmowym w Wenecji, gdzie zdobył nagrody: Label Europa Cinemas oraz Laterna Magica jak również Złotego Lwa na Polskim Festiwalu Filmowym. "Sztuczki" wygrały także na Międzynarodowych Festiwalach Filmowych w Sao Paulo, Miami i Tokio gdzie Damian Ul zdobył między innymi nagrodę dla Najlepszego Aktora.

Bijan Tehrani: "Sztuczki" mają bardzo specyficzną konstrukcję. Są kombinacją wielu kategorii filmowych, a takie wymieszanie wydaje się bardzo niebezpieczne, a jednak zdało egzamin. Jak tego dokonałeś?
Andrzej Jakimowski: Nigdy nie waham się użyć wszelkich dostępnych środków by ukazać piękno ludzi, których mam przed kamerą, i nie ma znaczenia czy są oni zawodowymi aktorami czy też amatorami. Czasami oszukuję ich i kręcę z ukrytej kamery, czasami torturuję próbami na wiele miesięcy przed zdjęciami. Jest tu więc pewien rodzaj dokumentalnej obserwacji i improwizacji połączony z celowym i precyzyjnym działaniem profesjonalnym. Ale ja chcę tylko ukazać ludzi takich, jacy są. Lubię ich takich, jacy są. Myślę, że nie ma ryzyka w takim stylu pracy, ponieważ naturalne zachowanie jest zawsze ciekawe. To samo dotyczy konstrukcji i fabuły. Jeśli w filmie mamy prawdziwe uczucia i trafne spostrzeżenia to nie ma znaczenia w jaki sposób je ukażemy ani jakie techniki połączymy by je pokazać.

Bijan: Jak wpadłeś na pomysł fabuły "Sztuczek"? Czy dzięki doświadczeniom osobistym? "Sztuczki" mają posmak neorealistycznego kina włoskiego i kolumbijskiego realizmu magicznego, co o tym sądzisz?
Andrzej: HPołowa fabuły jest skradziona z mojego życia. Chodzi mi o związek między małym chłopcem, a jego nastoletnią siostrą, która się nim opiekuje. Druga połowa zaś skradziona z życia kogoś innego: relacje między ojcem, a jego opuszczonym dzieckiem. Miło mi słyszeć, że ta opowieść smakuje nieco jak stary film. Bardzo się staraliśmy, aby to osiągnąć. To jest moja odpowiedź na kino nowoczesne. Coraz szybsze opowiadanie historii, akcja non-stop, Kamera z ręki, cięcia jak w video clipie nie są już dla mnie rzeczą świeżą. Jestem pod wrażeniem, gdy ktoś przykuwa moją uwagę na jakiś czas bez poruszania kamerą i cięć. Dlatego rzeczy, które wydają się staromodne, dla mnie często są bardzo świeże. To samo dotyczy tematyki filmów. Nie robią już na mnie wrażenia przemoc, seks i depresyjna dawka prawdy o życiu. Imponuje mi lekkie i pozytywne spojrzenie na życie i doceniam poczucie humoru.

Bijan:Odgrywanie roli małego chłopca Stefka w wykonaniu Damiana Ula jest magiczne. Jak znalazłeś Damiana i jak z nim współpracowałeś?
Andrzej: Damian został wybrany spośród 400 chłopców. To była prawdopodobnie większa część pracy jaką z nim wykonałem. Jest bardzo bystry i od razu wyczuł, że nie akceptuję udawania czegokolwiek. Od tej chwili nawet nie rozmawialiśmy o jego grze aktorskiej. Ale bardzo dobrze rozumiał o czym jest film, bo sam wraz ze swoją matką został porzucony przez ojca.

Bijan: Inni aktorzy w filmie też są wspaniali, jak sobie poradziłeś z castingiem?
Andrzej: Był cały sztab ludzi, którzy pomagali mi znaleźć odpowiednich aktorów. Nagrałem sporo improwizowanych scen z kandydatami. Często mieszam profesjonalnych aktorów z amatorami w czasie zdjęć próbnych. Wynik jest często zaskakujący i zazwyczaj znajduję talenty w obu grupach. To dlatego w moich filmach mamy mieszankę profesjonalistów i amatorów. Dobrą tego stroną jest to, że aktorzy zawsze starają się dostosować do naturalnego zachowania amatorów, którzy nie grają, tylko są sobą.

Bijan: TW filmie znajdują się pewne elementy, które są parokrotnie używane i są same w sobie bohaterami, na przykład samochody, pociągi, i ptaki. Czy tak od początku było w scenariuszu czy też zwiększyłeś na nie nacisk podczas nagrywania i edytowania filmu?
Andrzej: I to, i to - tak od początku było w scenariuszu, ale pewne elementy nie pasowały, więc je później wycięliśmy, na przykład Mustanga rocznik '69. Najlepsza scena z tym legendarnym i pełnym znaczenia samochodem była niewystarczająco dobra i ją usunąłem.

Bijan: Jak wielkim wyzwaniem było zrobienie "Sztuczek"?
Andrzej: Nie ma sposobu na to, żeby sprawdzić czy dziecko, które nigdy wcześniej nie grało w filmie będzie się nadawało do głównej roli, dopóki nie nakręci się pierwszych ujęć. Żadne próbne zdjęcia tu nie pomogą. A kiedy już rozpocznie się film, jest za późno na zmianę głównego aktora. Więc wszystko jest wystawione na ryzyko, jak w prawdziwym hazardzie. To jest wyzwanie. Z amatorami w trzech głównych rolach - dwoje z nich nigdy wcześniej nie występowało - "Sztuczki" były dużym wyzwaniem dla mnie jako reżysera i producenta.

Bijan: Jak radzą sobie "Sztuczki" na festiwalach filmowych i wyświetlaniu publicznym?
Andrzej: Myślę, że radzą sobie dobrze. Fantastyczne jest dla mnie to, że pociągają ludzi z tak wielu różnych krajów na wszystkich kontynentach. Wygraliśmy wiele nagród. Dzięki świetnemu przyjęciu filmu przez publiczność na festiwalach, "Sztuczki" zostały sprzedane w około 30 krajach do regularnej dystrybucji kinowej i dobrze sobie radzą w kinach. Nie mamy jeszcze dystrybutora w Stanach Zjednoczonych, ale wiemy już z publicznych pokazów, że amerykańskim amatorom kina też się podobają.

Bijan: Czy zrobienie następnego filmu po takim wspaniałym i pięknym obrazie jest trudne?
Andrzej: Mój następny scenariusz jest w trakcie powstawania. To prosta historia, która tak jak wszystkie moje filmy, sprawia, że ludzie się śmieją i płaczą. Mamy na to w Polsce powiedzenie: śmiać się przez łzy.

tłumaczenie: Justine Julie Charlet

http://www.cinemawithoutborders.com/news/127/ARTICLE/1764/2009-01-05.html